~~~~~~~~~~
Się robi, to trzeba też czasem pruć :)
Po prostu wyszedł za wąski, raz go tylko miałam na sobie i już :(
A polubiłam go bardzo, więc chcę go znów mieć. Trochę go stuninguję ;)
Na szczęście do nadrobienia jest najprostsza część, więc mam nadzieję, że jakoś to pójdzie :)
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~
Kłębuszki zwinęłam w zgrabne "makaroniki"...
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~
...następnie je uparowałam, żeby wełnę rozprostować...
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~
...i wreszcie rozwiesiłam, żeby wyschnięte znów zwinąć w kłębuszki :)
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~
Dziś też podjęłam decyzję, że pruję ten komin, i przerabiam na szal.
Nie sprawdza mi się. Źle się układa, jest za luźny... Zdecydowanie wolę szaliki :)
~~~~~~~~~~
A szycie... leży sobie w szafie i czeka na stosowną chwilę :)
~~~~~~~~~~
O jak fajnie te makaroniki włóczkowe wyglądają:)
OdpowiedzUsuńMi osobiście prucie wychodzi najlepiej:)
Pozdrawiam
o tak prucie zawsze świetnie idzie :)) widzę że Twój koteczek też się trzyma blisko grzejniczka :)) pozdrawiam cipelutko Viola
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba spruć, żeby móc dziać. ;) Grunt, żeby wyszło tak dobrze, by się w ciuchu dobrze czuć. :)
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie idzie rozmiar sweterka wyglądał na zamierzony i chyba bym go nie pruła. Rozumiem jednak jak męczy różnica między tym co miało być, a tym co jest.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
A jak włóczkę się paruje by się nie sfilcowała? Bo ja blondynka jestem, a tez musze pruć sweterek a bardzo bym chciała odzyskać włóczkę. Ratuj proszę :)
OdpowiedzUsuńperfekcjonizm w pełni rozkwitu;) nie ma ,ze boli - ma być idealnie! podziwiam i zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńTaaak, prucie idzie gładko i szybko :))) Szkoda, że robić się nie da TAK szybko...
OdpowiedzUsuńA koteczek asystuje nam we wszelkich, szczególnie niecodziennych czynnościach :)))
Nutinko, Fanaberio, macie rację :) Muszę się dobrze czuć w ciuchu, żeby lubieć go nosić :)
Gosiu, filcowanie włóczki następuje podczas noszenia albo niewłaściwego prania. Podczas prucia wełna się nie filcuje.
Myszo, do perfekcjonizmu mi naprawdę daleko :) Po prostu spodobała mi się ta wełenka i jej robienie, oraz fason sweterka, więc muszę tu i ówdzie poprawić (żeby baleroniki nie wystawały).
Przy pruciu to ja wiem, że się nie filcuje:) ale przy "parowaniu" to sie boję, ze może. Coś chyba źle napisałam. Boje się by ciepłe powietrzej jej nie sfilcowało. Nigdy tego nie robiłam, a jak kiedys uprałam popruta włóczkę to zupełnie się nie rozprostwała i dalej sie źle robiło, a dzianina wychodziła okropna.
OdpowiedzUsuńGosiu, ciepła para też nie powinna sfilcować wełny. Bardziej tarcie i zmiany temperatury wody, np podczas prania w pralce, lub ręcznie, mogą spowodować sfilcowanie.
OdpowiedzUsuńSprutą włóczkę po praniu czy parowaniu można czymś obciążyć, żeby się wyprostowała.
Szkoda, że trzeba było pruć taki ładny sweterek :-( Powiedz Kasiu jak długo parowałaś makaronowe zwoje? Widzę, że maszyna przydaje się nie tylko do przygotowywania posiłków ;-)
OdpowiedzUsuńGazelo, parowałam 6 min na opcji Varoma.
OdpowiedzUsuńW zasadzie to tylko teraz użyłam tę część... Jakoś nie przepadam za 'parowanym' jedzonkiem, a wiem, że powinnam...
Jestem Ci super wdzięczna, że dzielisz się też porażkami.
OdpowiedzUsuńWtedy czuję się poniekąd trochę do Ciebie podobna ;)
A tak bardziej serio, to dzięki też za wymianę info. z GosiąB i wskazówki dot. prostowania prutej włóczki. Moje doświadczenia z prostowaniem i obawy są dokładnie takie, jak GosiB.
Alicjo, nie będę ukrywać, że porażki to też część życia. W końcu na błędach się człowiek uczy i gdyby ich nie popełniał to nic by nie umiał, albo umiałby dużo mniej ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pomogłam :)
Dzięki za podpowiedź. Obym nie musiała stosować tej metody ;-)
OdpowiedzUsuńKurcze, Kasiu, że masz siłę pruć i poprawiać... Podziwiam, ja bym straciła serce do robótki. A jeśli chodzi o parowanie, to tak mi się właśnie wydawało, że thermomix zatrudniłaś do tej czynności :D, dobry pomysł!
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda jako bolerko :)
OdpowiedzUsuńTen sweterek sliczny, więc mam nadzieję że jak poprawisz to będzie idealnie, bo świetnie w nim wyglądasz. Co do szalików - to ja właśnie wręcz przeciwnie, jestem na etapie zachwytu nad kominami :)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam ,ja,robię a mama pruje!!!
OdpowiedzUsuńTeż nie boję się już prucia - a sweterek cudny będzie!
OdpowiedzUsuńno i ja mam coś takiego, że jak zaczynam dziergać, to mogę spruwać i 10 x, oby było wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńjuz cie mam w swoim wpisie i bede odwiedzac..piekne rzeczy robisz ...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuń